„Brutalność relacji rodzinnych, ich piękno i złożoność fascynują mnie”: wywiad z norweską aktorką Renate Reinsve

Spotkanie Po oczarowaniu wszystkich w „Julie (w 12 rozdziałach)”, Renate Reinsve, najbardziej „modna” norweska aktorka od czasów Liv Ullmann, niepokoi i wzrusza w „Sentimental Value” tego samego Joachima Triera.
Przez Nicolas Schaller
Renate Reinsve w Cannes, 21 maja. JULIEN LIENARD ZA „LE NOUVEL OBS”
Czy Renate Reinsve jest aktorką Sartre'a? Słowo „egzystencjalna” regularnie przerywa jej zdania. „Od dziecka zadaję sobie egzystencjalne pytania, próbując zrozumieć, czego doświadczam. Aktorstwo jest tego przedłużeniem”. Dla niej istnienie poprzedza istotę i nie bez powodu: w wieku 33 lat, wieku Chrystusa, zmęczona występowaniem bez udziału w małych rolach, Norweżka przygotowywała się do porzucenia kariery, by zostać nauczycielką lub cieślą (jak Jezus), gdy reżyser Joachim Trier wezwał ją do przeczytania scenariusza do filmu „Julie (w 12 rozdziałach)”. Polecił jej jedną kwestię („Idziemy na imprezę?”) w filmie „Oslo, 31 sierpnia”, współczesnej wariacji na temat „Feu follet” Drieu la Rochelle’a, ale jej obecność wywarła na filmowcu tak duże wrażenie, że napisał rolę Julii, trzydziestokilkulatki pogrążonej w egzystencjalnych poszukiwaniach, specjalnie dla niej.
Satyryczno-melancholijna komedia dla pokolenia Netflixa, „Julie (w 12 rozdziałach)”, zachwyciła Croisette – „kiedy pojawiły się pierwsze recenzje, byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam przestać wymiotować” – i przyniosła Renate Reinsve zasłużoną nagrodę dla najlepszej aktorki. Za jednym zamachem...

Artykuł zarezerwowany dla subskrybentów.
Zaloguj sięOferta letnia: 1 €/miesiąc przez 6 miesięcy
Le Nouvel Observateur